Siedziała
w łazience przy lustrze. Na toaletce przed nią stał pojemnik z jasną mazią.
Blondynka drewnianym patyczkiem mieszała farbę w pojemniku.
Dotychczas rozjaśniała włosy u fryzjera, najczęściej u tego samego – Johna. Tym razem zrobiła wyjątek; kupiła farbę z wyższej półki za niewielką cenę. Teraz postanowiła ją wypróbować.
Przeczytawszy instrukcję dokładnie dwa razy, postanowiła przetestować zakup. Zanurzyła pędzel w pojemniku. Znajdującą się na końcówce przedmiotu farbę delikatnie rozprowadzała po włosach. Zaczęła od przedziałku, na środku głowy. Za każdym razem schodziła niżej, malując kolejno pasma włosów. Powoli zbliżała się do końca.
W pewnym momencie usłyszała głośnie pukanie do drzwi. Zignorowała to, wciąż rozprowadzając jasną maź na włosach. Jednak pukanie nie ustawało.
- Rydel! Weź wyjdź! Ile tu już siedzisz?... – Błagalny, mocny glos przebił się przez dębowe drzwi do łazienki.
- Never give up! – odkrzyknęła dziewczyna, wciąż nakładając farbę na końcówki włosów.
- No weź… Co ty tam w ogóle robisz? – Mężczyzna zdecydowanie nacisnął na klamkę i otworzył drzwi, niemalże wpadając do pomieszczenia. – Rozjaśniasz sama? A John?
- Na brak klientów nie narzeka. Zresztą, zawsze mnie coś korciło, by zrobić to samemu – uśmiechnęła się.
- Dobra, nie ważne. Długo tu jeszcze będziesz? Nie jesteś sama w tym domu, a jest tylko jedna łazienka – powiedział mężczyzna, podchodząc do blondynki i dosadnie podkreślając przedostatnie słowo.
- Jest jeszcze miejsce na zewnątrz, Rocky. – Rydel nie dawała za wygraną. – Zresztą, muszę to zrobić dziś. Według kalendarza minął dokładnie rok od ostatniego rozjaśnienia.
Rocky uważnie przyjrzał się farbie w pojemniku. Korzystając z chwili, w której Rydel jej nie używała, szybko wziął przedmiot do ręki i uważnie się mu przyjrzał.
- Co to jest? I jak ty to w ogóle możesz robić? – Zdziwiony przekręcał pojemnik w różne strony.
- Zostaw, bo wylejesz!
Delly zdecydowanym ruchem sięgnęła po farbę w dłoni Rocky’iego, jednak on nie dał za wygraną.
- Poczekaj no chwilę. – Mężczyzna z dziecięcą ciekawością zaczął potrząsać otwartym opakowaniem. – Co się wtedy stanie? Może jakaś reakcja chemiczna?
- Tak. Kolor twojej bluzki magicznie się zmieni, gdy farba dotknie powierzchni – jęknęła Rydel z lekkim poirytowaniem. – Przestań się ze mną droczyć! Muszę skończyć…
- Dobrze, siostro, masz. – Ciemnowłosy, straciwszy zainteresowanie przedmiotem, rzucił nim w stronę blondynki.
Niefortunnie pojemnik z farbą upadł na jasne kafelki dnem do góry.
- Rocky… - szepnęła blondynka, z trudem powstrzymując się od krzyku i niekontrolowanych ruchów.
- Sorry? – jęknął Rocky i niepewnie zaczął oddalać się od dziewczyny.
- Nie wytrzymam! – Rydel gwałtownie poderwała się z krzesła. Brunet bez większego zastanawiania się wybiegł z pomieszczenia.
Blondynka przez chwilę stała w bezruchu, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą miało miejsce. W końcu spojrzała na farbę i wyciągnęła telefon.
- John? Kiedy mogę rozjaśnić włosy?
Dotychczas rozjaśniała włosy u fryzjera, najczęściej u tego samego – Johna. Tym razem zrobiła wyjątek; kupiła farbę z wyższej półki za niewielką cenę. Teraz postanowiła ją wypróbować.
Przeczytawszy instrukcję dokładnie dwa razy, postanowiła przetestować zakup. Zanurzyła pędzel w pojemniku. Znajdującą się na końcówce przedmiotu farbę delikatnie rozprowadzała po włosach. Zaczęła od przedziałku, na środku głowy. Za każdym razem schodziła niżej, malując kolejno pasma włosów. Powoli zbliżała się do końca.
W pewnym momencie usłyszała głośnie pukanie do drzwi. Zignorowała to, wciąż rozprowadzając jasną maź na włosach. Jednak pukanie nie ustawało.
- Rydel! Weź wyjdź! Ile tu już siedzisz?... – Błagalny, mocny glos przebił się przez dębowe drzwi do łazienki.
- Never give up! – odkrzyknęła dziewczyna, wciąż nakładając farbę na końcówki włosów.
- No weź… Co ty tam w ogóle robisz? – Mężczyzna zdecydowanie nacisnął na klamkę i otworzył drzwi, niemalże wpadając do pomieszczenia. – Rozjaśniasz sama? A John?
- Na brak klientów nie narzeka. Zresztą, zawsze mnie coś korciło, by zrobić to samemu – uśmiechnęła się.
- Dobra, nie ważne. Długo tu jeszcze będziesz? Nie jesteś sama w tym domu, a jest tylko jedna łazienka – powiedział mężczyzna, podchodząc do blondynki i dosadnie podkreślając przedostatnie słowo.
- Jest jeszcze miejsce na zewnątrz, Rocky. – Rydel nie dawała za wygraną. – Zresztą, muszę to zrobić dziś. Według kalendarza minął dokładnie rok od ostatniego rozjaśnienia.
Rocky uważnie przyjrzał się farbie w pojemniku. Korzystając z chwili, w której Rydel jej nie używała, szybko wziął przedmiot do ręki i uważnie się mu przyjrzał.
- Co to jest? I jak ty to w ogóle możesz robić? – Zdziwiony przekręcał pojemnik w różne strony.
- Zostaw, bo wylejesz!
Delly zdecydowanym ruchem sięgnęła po farbę w dłoni Rocky’iego, jednak on nie dał za wygraną.
- Poczekaj no chwilę. – Mężczyzna z dziecięcą ciekawością zaczął potrząsać otwartym opakowaniem. – Co się wtedy stanie? Może jakaś reakcja chemiczna?
- Tak. Kolor twojej bluzki magicznie się zmieni, gdy farba dotknie powierzchni – jęknęła Rydel z lekkim poirytowaniem. – Przestań się ze mną droczyć! Muszę skończyć…
- Dobrze, siostro, masz. – Ciemnowłosy, straciwszy zainteresowanie przedmiotem, rzucił nim w stronę blondynki.
Niefortunnie pojemnik z farbą upadł na jasne kafelki dnem do góry.
- Rocky… - szepnęła blondynka, z trudem powstrzymując się od krzyku i niekontrolowanych ruchów.
- Sorry? – jęknął Rocky i niepewnie zaczął oddalać się od dziewczyny.
- Nie wytrzymam! – Rydel gwałtownie poderwała się z krzesła. Brunet bez większego zastanawiania się wybiegł z pomieszczenia.
Blondynka przez chwilę stała w bezruchu, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą miało miejsce. W końcu spojrzała na farbę i wyciągnęła telefon.
- John? Kiedy mogę rozjaśnić włosy?
_____________________________
Cześć wszystkim! :) Z tej strony yeaew. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu :>
Od razu uprzedzam: rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. Mam nadzieję, że to was jednak nie zniechęci :)
Pamiętaj: KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Od razu uprzedzam: rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. Mam nadzieję, że to was jednak nie zniechęci :)
Pamiętaj: KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Hahaha :D Rocky jak zwykle coś odwali ^^ Nie wyrabiam z niego :) Czekam na next i zapraszam:
OdpowiedzUsuńchce-ci-tylko-pomoc-raura.blogspot.com
bedzieszmoja-raura.blogspot.com
wiektotylkoliczba-raura.blogspot.com
Booooooże dziewczyno ty masz talent!
OdpowiedzUsuńFakt, prolog jak prolog zawsze jest krótki, ale i tak mnie ujęłaś. Mam nadzieję, że rozdziały będą dłuższe. Co do Rocky'ego... uh mądry to on nie jest i nic tego nie zmieni XD
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://believeinyourdreams-raura.blogspot.com/
Blue ♥
Prolog genialny. Zachęca do czytania. Ostatnie zdanie niczym wisienka na torcie! Czytam dalej.
OdpowiedzUsuńrossomefanfiction.blogspot.com
Rocky, co za ciapa ;D Zaczynam czytać Twego bloga, sam prolog mówi niewiele, a ja chcę wiedzieć co będzie dalej :) :) :)
OdpowiedzUsuńProlog najlepszy! Rocky.. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńDla motywacji..
Jesteś całkiem dobra! Nawet bardzo dobra!